To był ciężki rok, pełen stresu i niepewności. Wierzę, że 2021 będzie już inny i niebawem czeka nas odrobina stabilizacji. Na szczęście były i dobre chwile, które podtrzymywały na duchu, spotkania z ludźmi, dzięki którym znalazła się siła na to, by nadal chcieć i próbować walczyć z zaistniałą sytuacją. Były też takie reportaże ślubne, dzięki którym utwierdzałam się w przekonaniu, że to, co robię, ma sens. Zobaczcie jeden z nich.
Ślub odbył się w przepięknym wrocławskim kościele św. Michała Archanioła. Zdecydowanie jest to jeden z najpiękniejszych kościołów, w jakich miałam okazję fotografować, a naturalne światło, które tam zastałam, było obłędne. Bardzo polecam ten kościół wszystkim parom z Wrocławia, które zastanawiają się jeszcze nad miejscem ceremonii ślubnej 🙂
Burza, która od rana wisiała w powietrzu, rozhulała się na dobre, chwilę po tym, jak dotarliśmy do Hotelu Wodnik. Ciężko uwierzy, że niewiele później wyszło piękne złociste słońce, a tort mógł zostać podany w ogrodzie.
Przyjęcie weselne pod namiotem i przygotowana dla gości przestrzeń w ogrodzie, to coś, co uwielbiam. Dzięki temu jest i czas na zabawę i na spokojne rozmowy, a każdy może spędzić ten dzień tak jak lubi. A ja mogę robić to co lubię najbardziej – niezauważona polować na naturalne kadry 🙂
Połączenie wspaniałych, bardzo zakochanych w sobie ludzi z przepięknym miejscem musiało dać taki efekt. Zdjęcia wyszły pięknie, a ja wróciłam do domu pełna pozytywnej energii.
ślub: kościół św. Michała Archanioła we Wrocławiu
przyjęcie weselne: Hotel Wodnik























































































































